niedziela, 6 listopada 2011

Rozstania, powroty...

Nie sądziłam, że spoglądanie na zegarek i w kalendarz może być kiedykolwiek w życiu tak bolesne... Dosłownie jeszcze kilka godzin temu trzymałam mojego Karola za rękę, a w tym momencie siedzę sama w swoim pokoju, popijając gorącą herbatę z miodem (cytryna się nie ostała w lodówce), zaleczając początki anginy, która mam nadzieję na początkach się skończy, analizuję przyszły tydzień, już bez niego... 
Ktoś kiedyś powiedział, że rozstania są po to, aby móc cieszyć się radością powrotów - NIENAWIDZĘ ROZSTAŃ! Nie na tak długo... ;| Sama świadomość, że za kilka dni straci się możliwość dotknięcia kochanej osoby na okres od dwóch do czterech tygodni, psuje całą radość wspólnych chwil. Gdzie tu sens? Czasem się zastanawiam, po co to wszystko się dzieje, czemu w ogóle się zaczęło, dlaczego akurat my...dlaczego on... To dłuższa historia, analizowana już miliony razy, opowiadana ciekawskim znajomym drugie tyle, przepełniona romantyzmem jak mało które, ale na romantycznych wspomnieniach nie da się oprzeć życia i snuć planów ;| Długo to jeszcze będzie trwało...?! Chciałabym się w końcu tego dowiedzieć...

5 komentarzy:

  1. Hej Kasia :)) nie sądziłam ,że spotkamy się w blogowym świecie :) ale Cię wyśledziłam ;)
    Fajny masz styl pisania ,z przyjemnością poczytam ,
    nie daj się anginie !
    buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu... to teraz już nie będę miała żadnych tajemnic ^^ ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz co tylko chcesz ,nikomu nie powiem ha ha ha.. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. to "ha ha ha..." zabrzmiało szczególnie złowieszczo ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć,ale numer!fajnie,że odważyłaś się założyć bloga,jeżeli chodzi o tajemnice z nim związane,to sie nie martw to tylko kwestia wprawy ;-)
    Mam nadzieje,że "nasza" obecność nie przystopuje Twojego opisywania swoich doświadczeń ;-)
    Cieszę się,że jesteś
    Buziale
    Aha,jak herbatka to tylko z prądem ;-)

    OdpowiedzUsuń